Tytuł: Sprawa Niny Frank
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 416
Opis z okładki:
Najpopularniejsza aktorka polskich seriali, Nina Frank, zostaje znaleziona martwa z swoim dworku w sielskiej przygranicznej miejscowości Mielnik nad Bugiem. Uwielbianej celebrytce, o czym wiedzą nieliczni, daleko od granej przez nią postać szczęśliwej i dobrej zakonnicy Joanny. Jednak to właśnie ta rola przyniosła jej pieniądze i sławę. Prawdę o pełnym życiu skandali życiu aktorki, o dwuznacznej drodze do kariery, licznych kochankach i nałogach odkryje psycholog policyjny Hubert Meyer, który przybywa na miejsce zbrodni. Czy poznanie sekretów Niny Frank i stworzenie profilu sprawcy pozwoli policji ująć mordercę? Jakie znaczenie ma to, że los aktorki został określony przez jedną z run?
Sprawa Niny Frank to druga książka Katarzyny Bondy, z którą mam styczność i pomimo tego, że mnie nie zawiodła to zdecydowanie bardziej podobał mi się Pochłaniacz.
Hubert Meyer, psycholog śledczy ma za zadanie stworzyć profil psychologiczny zabójcy Niny Frank. Zostaje wysłany do tego zadania na prawie drugi koniec Polski (Mielnik jest pod Białymstokiem, a Meyer pochodzi z Katowic) na "urlop", a w rzeczywistości na tam bardzo dużo roboty.
W międzyczasie musi borykać się ze swoją żoną, która jak najszybciej chce się z nim rozwieść i wyrzuca z ich domu wszystko, co należy do niego.
W dochodzeniu pomaga mu Eugeniusz Kula - funkcjonariusz miejscowej policji "szeryf" wsi.
Od razu nawiązują nić porozumienia i pomimo różnicy wieku zaprzyjaźniają się.
Polubiłam obu policjantów, cechuje ich poczucie humoru, inteligencja, a mimo to są tacy hmm... swojscy? Trudno ich nie lubić.
Podobało mi się też przeplecenie powieści kilkoma rozdziałami, w których Nika (ofiara) opowiadała o swojej przeszłości. O tym, jak dochodziła do sławy, jak spełniała swoje marzenia o modelingu i karierze aktorki. Mówi te, że pomimo pozornie spełnionych marzeń nie była szczęśliwa, miała problemy i parę razy chciała popełnić samobójstwo.
Nina nie prowadziła przykładnego życia miłej zakonnicy, tak jak w serialu, przez co miała dużo wrogów, którzy nawet mogliby ją zabić. Podejrzenia padają na jej byłego męża, kochanka i parę innych osób z jej otoczenia. Można powiedzieć, że już wiemy, kto ją zabił, a następnie pojawia się ktoś inny, kto równie dobrze też może być mordercą.
Co do zakończenia... powiem tyle, że po pewnym momencie jest się czegoś pewnym na prawie 100%, więc nie jest jakoś super zaskakujące, aczkolwiek, do tego momentu nic nie jest pewne.
Podobało mi się też pełne przedstawienie toku myślenia profilera. Dzięki temu, możemy na bieżąco śledzić postępy śledczego, a nie zastanawiać się,skąd coś się nagle wzięło.
Oczywiście na + jest jeszcze to, że autorka w bardzo dobry i ciekawy sposób oddała nastrój miejsca, gdzie się dzieje akcja, możemy się poczuć zupełnie jakbyśmy tam byli, bez zbytniego wysilania się, z wyobrażeniem, jak wygląda jakieś miejsce.
Zaskoczeniem było również dla mnie to, jak okrutny może być człowiek dla drugiej osoby. Jak można zrobić taką krzywdę komukolwiek? Ciało aktorki wyglądało jakby dopadło ją stado wygłodniałych dzikich zwierząt, a tam naprawdę dokonał tego jeden człowiek. Ale czy można go nazwać człowiekiem po tym co zrobił?
Polecam tę książkę, aczkolwiek, tak jak pisałam wcześniej, Pochłaniacz zdecydowanie lepszy, ale kto co lubi, na mojej półce czeka już Okularnik i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę czytać.
Jak Wasze opinie na temat tej książki?
Piszcie w komentarzach!
Do następnego wpisu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz