wtorek, 25 sierpnia 2015

Miasto na skraju chaosu, okrutne rytuały voodoo, czyli witajcie w Miami

Tytuł: Król mieczy
Autor: Nick Stone
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 669
Opis z okładki: Jest rok 1980. Miami nie jest sielskim obrazkiem z widokówki - to miasto pełne przemocy, uzależnione od narkotyków i rozdzierane rasizmem.
Max Mingus i Joe Liston, dwaj detektywi Oddziału Specjalnego Policji w Miami prowadzą rutynowe śledztwo w sprawie ciała odnalezionego w ogrodzie zoologicznym Primate Park. Gdy znajdują w żołądku mężczyzny na wpół strawioną kartę tarota przedstawiającą króla mieczy, a wkrótce potem odkrywają, że cała rodzina ofiary została brutalnie zamordowana, śledczy zdają sobie sprawę z potęgi wroga, z którym przyjdzie im się zmierzyć.
Ślady prowadzą do Solomona Boukmana - najbardziej bezwzględnego przestępcy w Miami, człowieka, którego niewielu widziało, a o którym krążą legendy. Stając przeciwko czarnej magii voodoo i korupcji w szeregach policji , Max i Joe muszą działać na własną rękę. Jednak im bardziej zbliżają się do Solomona Boukmana, tym mocniej odczuwają jego wpływ. A gdy już Boukman przejmie nad tobą władzę, nigdy cię nie puści...


O królu mieczy wspominałam przy okazji book haul'u.
Pisałam, że zaintrygował mnie opis z okładki.
Jest dosyć długi i doskonale oddaje to, co dzieje się w książce.

Podczas czytania przenosimy się do Miami we wczesnych latach '80. Autor bardzo szczegółowo opisał to miasto. Pomimo tego, że nie było tam rozwlekłych opisów bardzo łatwo można sobie wyobrazić co się tam dzieje.
Miami w książce zachwyca i przeraża. Nielegalni imigranci, rozpowszechnienie nowego wynalazku - kokainy prowadzi to powstania gangów narkotykowych i  wzrostu przestępczości, z którą policja nie daje sobie rady. To raczej nie jest Miami naszych marzeń.

Detektywi Maks Mingus i Joe Liston są różni jak dwie krople wody, są jak czarne i białe (dosłownie!). Jeden pije, pali i nie dba o swoje zdrowie, ale za to w pracy zawsze przestrzega reguł (przez co szef nie bardzo go lubi), za to drugi nie ma nałogów, ułożone życie (na tyle, na ile pozwala mu Miami), nagina (żeby nie powiedzieć łamie) zasady i jest ulubieńcem szefa.
Pomimo różnic są połączeni szczerą przyjaźnią. Zrobią dla siebie wszystko i wiedzą, że mogą na siebie nawzajem liczyć w każdej sprawie.

Solomon Boukman jest szefem organizacji przestępczej, zajmującej się nielegalnym przemytem narkotyków zza granicy. Postrach Miami, pomimo tego, że prawie nikt nie wie jak on właściwie wygląda. Jest geniuszem - używa sobowtórów, ma wtyki w każdej organizacji antyprzestępczej w Ameryce zaczynając od lokalnej policji, a na FBI kończąc.
Wraz ze swoim Klubem Baronów Sobotniej Nocy (w skrócie KBSN) korzystając z czarnej magii i voodoo zabija w najbardziej bolesny i okrutny sposób ludzi, którzy mu się narazili.
Krótko mówiąc, Solomon to najbardziej bezwzględny przestępca w całym Miami.

Za co polubiłam "Króla Mieczy"?
Przede wszystkim za niepowtarzalny i mroczny charakter miejsca, w którym dzieje się akcja.
Za czarną magię i voodoo, które sprawiają, że czytelnik naprawdę w to uwierzy.
Za genialną parę detektywów, którzy nie są wyidealizowani - mają problemy, popełniają błędy, a rozwiązanie nie przychodzi im po 5 minutach myślenia nad zagadką.
Za to, że dużo się dzieje, od pierwszych stron jest akcja przez co książka nam się nie dłuży.
Za to, że Miami nie jest idealne, nie jest rajem, ale jest pełne przemocy, niesprawiedliwości i przestępstw. Nareszcie mogłam poczytać o tym mrocznym Miami, bo w końcu ileż można czytać ckliwych opisów "raju na ziemi" itp?

Moja ocena: 8,5/10
Mam nadzieję, że swą recenzją zachęciłam Was do przeczytania tej książki i spodoba Wam się tak samo jak mnie i na długo pozostanie w Waszej pamięci.
Do następnego wpisu!

1 komentarz:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, pewnie sięgnę po nią niedługo! ;)
    xoxo // mój blog

    OdpowiedzUsuń